Kościół p.w. św. Antoniego
- Zdjęcia pochodzą z portalu Dolny Śląsk
Niemstów, duża wieś w dawnym księstwie legnickim, położony jest mniej więcej w połowie drogi między Prochowicami a Lubinem, nad niewielką rzeczką o nazwie Nowa Młynówka, będącą lewym dopływem Odry. Jest to wieś łańcuchowa usytuowana prostopadle do drogi łączącej oba wspomniane miasta, ciągnąca się od niej w kierunku północno-wschodnim. Na obecny Niemstów składają się trzy dawne wsie: Nieder Herzogswaldau, Ober Herzogswaldau i Dittersbach. W Dittersbach, położonym przy trakcie Prochowice - Lubin, znajdował się okazały dwór będący własnością rodziny von Unruh. Nieco dalej w kierunku północno-wschodnim rozciągały się obie części Herzogswaldau, w którym znajdowały się trzy dalsze majątki szlacheckie oraz kościół, a także młyn wodny.
Dittersbach wzmiankowany jest po raz pierwszy w dokumencie z roku 1364. Książe Ludwik I brzeski 21 stycznia potwierdził sprzedaż czynszów ze wsi przez braci Heinricha i Theodora von Rechenberg kościołowi i klasztorowi św. Macieja (Mattiasstift) we Wrocławiu. Wieś Herzogswaldau pojawiła się w dokumentach w 1359 r., kiedy to 27 września książę Ludwik I brzeski przekazał płynące z osady dochody (czynsze) Heinrichowi von Rechenberg. Nieco później bo w 1376 r. wzmiankowany był po raz pierwszy kościół. Obecna świątynia zbudowana jednak została później, zapewne w końcu XV w., choć obecnie, wobec późniejszych przekształceń i pozbawienia w ich wyniku cech stylowych, trudno precyzyjnie i jednoznacznie określić czas jej powstania. Gruntownej przebudowy kościoła dokonano w pierwszej połowie XVIII wieku, zakładając m.in. nowe sklepienia, być może już wtedy dobudowano wieżę. Znacznych przekształceń dokonano w drugiej połowie XIX wieku. Prawodopodobnie wtedy dobudowano niewielką kruchtę od strony zachodniej, wieży nato-miast nadano formę historyczną. Jej obecna wysokość nie jest pierwotną, bowiem w okresie powojennym dokonano znacznego obniżenia, nakrywając ją niezbyt efektownym daszkiem.
Cofając się nieco w czasie wypada jeszcze odnotować, iż w 2 połowie XVI w. kościół przejęty został przez ewangelików i pozostawał w ich posiadaniu, prawodopodobnie bez przerwy, do roku 1945. Po wojnie przeszedł w ręce katolików i otrzymał wezwanie św. Antoniego. Początkowo był świątynią parafialną, obecnie jest kościołem filialnym parafii w pobliskich Miłoradzicach.
Kościół położony jest w centrum wsi. Wokół niego znajdował się niewielki cmentarz otoczony istniejącym do dziś murem. Jest budową orientowaną, murowaną i otynkowaną, jednonawową, z niższym i węższym, prostokątnym, dwuprzęsłowym prezbiterium. Od południa przylega do kościoła trójkondygnacyjna wieża wzniesiona na planie kwadratu, od północy natomiast niewielka zakrystia. Nawa i prezbiterium przykryte są sklepieniami kolebkowymi z lunetami. Kościół kryją dachy dwuspadowe, wieżę - namiotowy, zakrystię - pulpitowy. Pod kościołem znajduje się niedostępna krypta.
Nieco może ciekawiej niż skromna architektura kościoła prezentowało się wyposażenie. Składały się na nie: barokowy ołtarz z lat ok. 1710 - 1720; manierystyczna ambona z poł. XVII w.; prospekt organowy z ok. 1750 r. zapewne współczesna mu empora z malarską dekoracją parapetów; ponadto dwa dzwony z lat 1483 i 1506 r.; wreszcie zespół renesansowych i barokowych płyt nagrobnych oraz epitafiów.
Pod koniec lat sześćdziesiątych lub początku siedemdziesiątych dokonano remontu kościoła, w ramach którego usunięto nieodpowiadające, jak widać, lokalnym gustom i upodobaniom obiekty zabytkowe, budując nową, betonową emporę organową z wiodącymi na nią kręconymi schodami, oraz wykonano lastrikową posadzkę. Modernizację posunięto tak daleko, że nie zawahano się przed zniszczeniem zabytkowego ołtarza. Fragment dawnej mensy znajduje się obecnie przed wejściem do kościoła. Współczesny nam ołtarz nawiązuje do form barokowych, wykorzystując przy tym fragmenty dekoracji akantowej dawnego retabulum.
W purystycznie czystym wnętrzu zachowało się jedynie późnogotyckie, piaskowcowe sakramentarium, wmurowane we wschodnią ścianę prezbiterium, obok ołtarza. Ma ono formę niszy zamkniętej typowym dla tego okresu łukiem w ośli grzbiet. Posiada bogate zwieńczenie w postaci sterczyn, oraz zamykającą metalową kratkę. Formy stylowe zabytkowe wskazują, że powstał on ok. 1500 r.
W czasie ostatniego remontu (lata osiemdziesiąte) odsłonięto spod tynku północnej ściany nawy znane wcześniej (w końcu XIX w.), lecz zamurowane w późniejszym czasie fragmenty epitafium z reliefowym przedstawieniem Snu Jakuba. Brak niestety jakichkolwiek inskrypcji czy znaków heraldycznych nie pozwala na ustalenie osób zmarłych, których pamięci ów pomnik poświęcono. Typowa dla manieryzmu niderlandzkiego ornamentyka: kaboszony i motywy wstęgowo- cęgowe pozwalają datować zabytek na lata ok. 1600 r.
Najciekawszymi, jak się zdaje, obiektami zabytkowymi, jakie do niedawna znajdowały się w niemstowskim kościele były renesansowe nagrobki i płyty nagrobne. Najstarszy z pomników poświęcony był Balthasarowi von Axlebe i jego żonie Judith z domu von Bock und Guttmansdorf. Znajdował się on w prezbiterium kościoła, co świadczy o ich szczególnym uprzywilejo-waniu. W miejscu tym, najważniejszym w każdym kościele, chowano bo-wiem tylko osoby posiadające prawo patronatu nad daną świątynią (wiązało się to z koniecznością utrzymywania kościoła, niosło jednak pewne przywileje m.in. możliwość wywierania wpływu na wybór proboszcza danej parafii). Rozbudowany nagrobek składał się z dwóch arkad, w których znajdowały się całopostaciowe, frontalne przedstawienia zmarłych. Arkady ujęte były w pilastry o trzonach wypełnionych ornamentem groteskowym. Dźwigały one belkowanie, w którym umieszczono osiem herbów, zawierające wywód genealogiczny zmarłych. Ponad nim znajdowała się nastawa z tablicą inskrypcyjną, zaś wyżej i po bokach tejże elementy dekoracyjne złożone z herm, puttów, i odwróconych wolut.
Zmarły 5 kwietnia 1571 roku Balthasar von Ax!ebe był właścicielem Roszowa (Reichen) i Rokitek (Reisicht). Pełnił urząd radcy książęcego księstwa legnicko- brzeskiego. Jego rodzinę i przodków przedstawia powyżej załączone drzewo genealogiczne rodziny Axlebe.
Nieco późniejszymi były trzy płyty nagrobne członków rodziny von Unruh, powstałe ok. 1630 r. i będące dziełami jednego warsztatu rzeźbiarskiego. Przedstawiają one Adriana, Margarethę i Magdalenę von Unruh i stanowią typowe dla śląskiej plastyki sepulkralnej okresu renesansu i manieryzmu przykłady pomnika nagrobnego z całopostaciowym, frontalnym przedstawieniem osób zmarłych.
Adrian von Unruh (1567 - 15.02. 1618) był wysokim urzędnikiem księstwa ziębickiego i oleśnickiego, oraz starostą w Chojnowie. W młodości studiował w Wittenberdze - kolebce reformacji. Dwukrotnie zawierał związek małżeński: 18 listopada 1597 r. z Margarethą z domu von Haugwitz, po jej śmierci zaś, w dniu 14 czerwca 1615 r. poślubił Margarethę z domu von Diebitsch.
Pierwszej żonie Adriana poświęcona była kolejna płyta. Przedstawiała zmarłą 11 września 1613 r. Margarethę.
Trzeci pomnik upamiętniał ich córkę - Magdalenę, zmarłą 13 lutego 1630 r. w wieku 20 lat (zobacz drzewo genealogiczne rodziny von Unruh).
W kościele, jak i na zewnątrz, znajdowały się późniejsze i mniej intersujące, lecz godne odnotowania barokowe epitafia inskrypcyjne. Upamiętniają one następujące osoby:
- Adama Siegesmunda von Borwitz (+ 1675),
- Christiana von Borwitz (+ 1715),
- Davida Christiana von Borwitz und Harkenstein (+ 1739),
- Abrahama von Nostitz und Mock (+ 1718),
- Gerhardta Ephraina Vogta (+ 1720),
- Johanna Arlltercha Vogta (+ 1721), tutejszego pastora,
- Johanna Christiana Vogta (+ 1749), także pastora, zapewne syna wymienionego wyżej Johanna Vogta,
- Christiana Gottlieba Gritzke (+ 1775). Pomnik ten oprócz inskrypcji zawierał także motywy wanitatywne: klepsydrę - symbol przemijania, oraz zgasłą świecę - aluzję do śmierci.
Trzy dalsze nagrobki z nieczytelnymi imskrypcjami dotyczyły osób zmarłych w latach: 1720, 1725, 1785.
Tak więc, to co zachowało się do dziś w niewielkim kościele w Niemstowie to bardzo niewiele. Czy warto o nim zatem pisać?. Chyba tak. Udokumentowanie tego co utraciliśmy też ma jakąś wartość, stąd nieco obszernej omówione zostały zabytki nieistniejące. O ile zniszczenie ołtarza, ambony i empory można wyjaśnić (ale nie usprawiedliwić) ich domniemanym złym stanem zachowania, to unicestwienie zabytków sepulkralnych prezentujących niezły poziom wykonawczy i dobrze zachowanych, musi budzić sprzeciw. Motywacji takiego postępowania możemy się domyślać, jego ocena wydaje się bezdyskusyjna. A przecież - jak pisał J. Mandziuk - „na 149 Konferencji Episkopatu Polskiego (...) rozważano ponownie niebezpieczny objaw znikania z kościołów dzieł sztuki (...). Biskupi wołali do sumienia religijnego (...) . Prosili też wówczas, by wierni parafianie spotęgowali czujność nad dziełami sztuki zgromadzonymi w świątyniach i by wspierali kapłanów w ich ochronie". W Niemstowie wsparcie to służyło raczej zniszczeniu niż ochronie zabytków, trudno bowiem przypuszczać, by ambonę czy nagrobki wynieśli złodzieje. Pozostaje zatem żal, że w tak barbarzyński sposób traktuje się pomniki, których istotą jest trwanie. Nawet jeśli winę za ich zniszczenie ponoszą parafianie i ich dawny duszpasterz, to odpowiedzialność za tego rodzaju poczynania, niestety nagminne, spadnie w oczach potomnych na nas wszystkich.
I to jest niestety najsmutniejsze - nasza bezradność.
- Tekst pochodzi z artykułu Bogusława Czechowicza i Arkadiusza Dobrzynieckiego "Kościół filialny p.w. św. Antoniego w Niemstowie" zamieszczonego na łamach Śląskich Zeszytów Ktajoznawczych ik 63, Wrocław czerwiec 1992.
- Rysunki wg. fot. A. Dobrzynieckiego i K. Eysymontta wykonał Artur Kwaśniewski.
Opis w opracowaniu Hansa Lutscha
- Grabsteine mit den Figuren der Verstorbenen, für: 1) Judith, geborene Axleben aus dem Hause Reysich, Witwe Christofs von Kanitz auf Samitz, 1588. 2) Hans von Axleben, Magnus genannt, aus dem Hause Reisicht, 1591; mit reicherer Spätrenaissance-Umrahmung. 4-7) zwei Ritter und drei Frauen aus der zweiten Hälfte des XVI. Jahrhunderts, zumteil mit reicher Umrahmung.